czwartek, 27 grudnia 2012

Swieta, swieta...

... i po świętach.

Nie odzywam się, wiem. Siedzę cicho, nawet nie komentuję. Mam nadzieję, że wasze święta były radosne. Ja ich nie lubię. Przepraszam za brak życzeń na święta, ale nie umiem ich składać. Wiedzcie, że życzyłam Wam wszystkiego najlepszego.

Jak jest? Źle jest. Jednego dnia się zważyłam, niedawno - 72.6 kg. Dwa dni później 75.5 kg i pobudka z okresem... brzuch mnie boli i się pocę, wiecznie zapominam brać moje leki na tarczycę i to drugie. W ogóle ich nie biorę, tak szczerze mówiąc. 

Wypiłam dziś 3 kawy z mlekiem, no i... to wszystko. Kiedyś wmówiłam sobie, że jak nie będę jeść to będzie lepiej, i chyba nadal w to wierzę, choć wiem, że to bzdura jakich mało. Ostatnio jest naprawdę do dupy... myślę, że mam depresję. Tak mi się wydaje, już od kilku lat. 

Mam ostatnio taki problem... jestem osamotniona. Mało mówię, bo nie mam do kogo. Nie uśmiecham się, nic nie daje mi powodów. Nawet z nikim nie piszę, mam wrażenie, że ludziom przeszkadzam. Albo są zajęci, albo zmęczeni, albo coś tam... zawsze coś, byle tylko ze mną nie rozmawiać. I nie potrafię nic z tym zrobić, a wbija mnie to 8 stóp pod ziemię. Tak, płaczę, często. Nawet teraz, w tym momencie. Ale to nie pomaga. 

Nie mam ochoty jeść, pić, nie mogę spać w nocy. Źle mi, tak zawsze sama, żadnych koleżanek, z którymi można wyjść, nic. Naprawdę, nie mam absolutnie nikogo. Zawsze tak było i do dziś nie wiem jak to zmienić, nie potrafię... wmawiałam sobie, że jak schudnę to mnie polubią. Że jak poprawię oceny, jak będę lepsza niż jestem, jak kiedyś osiągnę... perfekcję. Że wtedy znajdę choć jedną koleżankę, która będzie chciała ze mną rozmawiać. Pomińmy spotkania i takie inne rzeczy. Ale chociaż porozmawiać ze mną, cokolwiek... 

Czasami wydaje mi się, że wręcz ociekam beznadziejnością. I że inni tak myślą. Że wiedzą, że mam problemy, że jestem gorsza od nich, i też tak myślą. 

Wiem, przynudzam, jak zawsze... jak to ja, nudna dziewczyna bez wyrazu, która nie ma nic do zaoferowania, więc po co się z nią zaprzyjaźniać, to bez sensu. 

Odwiedzę wasze blogi, skomentuję najnowsze notki. Dzięki za uwagę i tracenie waszego cennego czasu na moje żale.

2 komentarze:

  1. wagą się nie przejmuj, to okres ;*
    co do reszty... mimo że czasem tak myślimy, to nie jest tak że wszystko się zmieni jak będziemy chude. niestety, to tak nie działa. też czasem mam tak że nie odzywam się do ludzi, ale to nie jest tak że nikt Cię nie chce, nikt nie chce z Tobą rozmawiać. czasem warto wykazać trochę inicjatywy, bo jeśli tak uciekasz to może oni właśnie myślą że Ty nie chcesz? nie jesteś gorsza niż inni, nie wolno tak siebie postrzegać, trzeba jak najszybciej to zmienić! jakbyś chciała pogadać, zawsze możemy wymienić się mailami albo pogadać na czacie :) trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  2. może trafiasz na nieodpowiednie osoby, które nie potrafią dostrzec Twojej wartości? z pewnością to się zmieni. tak jak pisze Olusia, nowy rok i nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń