spadek wagi w tym miesiącu liczę od 69.9, no dobra, 70, niech będzie, bo te 69.9 było u endokrynolog ;) Dlatego oficjalnie oznajmiam, że w końcu coś ruszyło, tj. 69.7 kg. Niewiele, ale zawsze!
Śniadanie:
Jajko gotowane
Kawa z mlekiem
Obiad:
Jarzynowa zupa krem
Kawa z mlekiem
Kolacja:
Pomidorowa zupa krem
Mokah byłam kiedyś na Kopenhaskiej, nie ćwiczyłam z czystego lenistwa, czułam się normalnie i... nic nie schudłam. Więc chyba jednak niepodobna do Kopenhaskiej, bo tutaj coś chudnę, i to takie większe "COŚ" ;) Czy się wykończę to nie wiem, nie myślę o tym. Mam cel i go osiągnę, a swoje ciało znam i wiem, że muszę się ostro wysilić żeby schudnąć. Nie musisz się o mnie martwić, wiem co robie. Nie siedzę w tym od dziś ;)
Czarownica psychicznie zajebiście ;D Ale momentami mam takie wrażenie, jakbym miała odkurzacz przyssany do ściany żołądka, który pracuje na najwyższych obrotach, haha ;d
Koka to mięśnie są, a nie tam! Więcej ważą, ale są mniejsze, i tak bardziej seksi, i wiesz no... w ogóle ;>
Te zupy krem są dobre, tylko pomidorowa ma za dużo bazylii... mama przesadziła ;) Wiecie, to nie jest tak, że jem tylko zupy przecierowe. Akurat mama ma faze na takie zupy, po tym jak pierwszy raz zrobiła tą z selera naciowego. Teraz robi takie prawie codziennie, no a ja... cóż, wcinam ;d Przeważnie na obiad jem 1-2 kubki takiej zupy i zapijam kawą. Więcej bym nie dała rady zjeść, naprawdę. Mama się ze mnie nabija, że jakby ktoś zobaczył ile ja jem to by mnie wsadził do ośrodka dla anorektyczek ;d
Ech, właśnie jem kolację... nawet pół kubka tej zupy nie zjadłam, a się czuję, jakbym cały garnek zjadła.
I wicie co? Mam jakąś głupawkę. Tak mi się chce śmiać, no nie mogę się powstrzymać ;d Ale to jak jestem sama, przy mamie się hamuję ;) No ale naprawdę, widzę zdjęcie czyjeś i w śmiech. Słysze muzykę i w śmiech. Czytam wasze notki i w śmiech :D No cały czas, nie mogę się powstrzymać ;D
Z ćwiczeń chyba dziś jednak zrezygnuję... jakoś tak nie mam "motywacji", hue hue hue (czytaj: jestem leniwa, olać to).
zrujnujesz swoje cialo mala iloscia kalorii + cwiczeniami :(
OdpowiedzUsuńja na diecie kopenhaskiej nie cwiczylam dzieki temu wytrwalam 13 dni do konca, inne osoby na diecie kopenhaskiej cwiczyly nie dawaly rady i zrezygnowaly
a ta Twoja dieta bardzo jest poodbna do kopenhaskiej a nawet ma jeszcze mniej kalorii
blagam dorzuc troche jedzenia do codziennego jadlospisu bo sie wykonczysz :(
Gratuluję ! Jesteś już tak daleko, no i przetrwałaś wizytę u piekielnej doktorki. Przepraszam, że nie było mnie tak długo, nie wspierałam Cię.
OdpowiedzUsuńDałaś radę i po Świętach masz niższą wagę niż przed - jestem z Ciebie dumna.
Pozdrawiam :*
Dobrze, ze u Ciebie cokolwiek sie ruszylo! U mnie utknelo na 66.6 kg, a nawet wzrosło do 66.8 kg, a diety sie trzymam i ćwicze. _._ I bądź tu madry czlowieku!
OdpowiedzUsuńNic tylko dać Sobie w łeb! :(
Ale Tobie gratuluje spadku. Małymi kroczkami i do celu!
Buziam cieplo ;*
Każdy, nawet najmniejszy spadek wagi cieszy :) Gratuluję! :)
OdpowiedzUsuń:) świetnie sobie radzisz! taki skromniutki ten bilansik! zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńuwielbiam Tańczące Eurydyki! Jeszcze w wykonaniu Georginy Tarasiuk. Magia... :) świetnie że podoba Ci się taka ambitna muzyka.
mmm bardzo zdrowe jedzenie :) bardzo nie to cieszy. też lubię Annę German :) Szkoda tylko, że nadal tak mało ludzi zna taka muzykę, chociaż po tym filmie o niej mam nadzieję, że coś się ruszy :) pozdrawiam cieplutko i przesyłam motywację <3
OdpowiedzUsuńRzeczywiście-"malutkimi kroczkami do celu". Oby tak dalej. Tak bardzo się cieszę,że się nie załamujesz i nadal jesteś taka radosna. ;) Nawet nie wiesz jak twoje nastawienie mnie motywuje. Gratuluję bilansu.
OdpowiedzUsuńTen spadek i tak lepszy, niż żeby waga miała stać, więc się ciesz, bo to na prawdę duży sukces wbrew pozorom.
OdpowiedzUsuńJeśli dobrze czujesz się na tej diecie - nie widzę przeciwwskazań. A jeszcze jak na niej chudniesz to tym lepiej.
Trzymaj się :)
http://you-have-to-be-strong.blogspot.com/
świetnie sobie radzisz! zazdroszczę!
OdpowiedzUsuń