Dziś nie byłam w szkole. Wczoraj pod wieczór zwymiotowałam, dziś rano myślałam, że znowu się schaftam, bo czułam się beznadziejnie. Wzięłam tylko moje leki na tarczyce i położyłam się do łóżka. Jak w końcu poczułam się dobrze to wstałam, zważyłam się i zjadłam dwie mandarynki. Ważę 74 kg, święta blisko... niefajnie. Nie lubię ani siebie, ani świąt, więc jak ma być fajnie?
Jeden jest w tym wszystkim plus, ale z wczoraj. Te, które pamiętają, to wiedzą, że oddałam laptopa do informatyka, by go obejrzał, ponieważ gry PC strasznie źle mi chodziły. No on mi go oddał z informacją, że "gry tak będą chodzić, bo to jest laptop, a nie stacjonarny". No wiecie, inne podzespoły i takie tam, stacjonarki mają lepsze. Kilka dni tak z nim siedziałam załamana, że gra za 150 zł i nie będzie chodzić na takim dobrym sprzęcie. No to trochę pomyślałam i nagle oświecenie - ustawiłam raz, żeby mój laptop oszczędnie gospodarował energią. Więc zmieniłam to na "wydajne" i już gra chodziła sto razy lepiej, ale nadal się cięła. A wczoraj poszperałam w Internecie, ponieważ komputer mi się strasznie nagrzewa jak gram i pomyślałam o podstawce chłodzącej, ale znalazłam artykuł, że to może być wina... kurzu na wentylu. Dmuchnęłam z 5 razy w kratkę wylotową i co? Gra chodzi jak złoto, dosłownie, płynnie i pięknie, a temperatura laptopa jest praktycznie taka sama jakbym tylko pisała na GG.
Jestę geniuszę. Ha ha ha! Dumnę geniuszę ;)
Mandarynki x2 (68)
nooo geniusz hehe ;D
OdpowiedzUsuńNo ładnie ładnie, a Ty zjadłaś dzisiaj tylko te 2 mandarynki? :O Czy bd jadła coś jeszcze?;d
OdpowiedzUsuńświetnie sobie poradziłaś :) ale zjedz coś!
OdpowiedzUsuńBoże jakie piękne nogi... Umrę
OdpowiedzUsuńJa też, a i tak nie będę takich miała :P
Usuń