piątek, 3 maja 2013

3/31

Jestem zła. Nie, sory - wściekła. Jak mam nie być?? Mam cholerną niedoczynność tarczycy, moja trzustka to ruina, 90 % szans na cukrzycę, jedząc jak przeciętny Kowalski tyję lub z łaski po prostu trzymam wagę, a jak się odchudzam to muszę jeść mniej niż mój tata na sniadanie, a mimo to, UTYŁAM. 2 kg, mówcie sobie, że to woda, może to byc cokolwiek, nie obchodzi mnie to, czuje się spuchnięta, jest mi źle, chyba zaraz wyrzucę krzesło przez okno, mam okres i moja niby "koleżanka" od tygodnia milczy i nie pokazuje mi się na oczy, jakby to ująć, ani cześć, ani pocałuj mnie w dupę.
Oh, wiecie co jeszcze? Dziś rano ważyłam ponad 70 kg, a za 5 dni (8 maja) mam wizytę u endokrynolog. Czuję jak mi się z tej złości robi ciepło, jestem po prostu wściekła jak nigdy.
Wiecie co bym chciała zrobić? Wrócić do głodówek. Totalnych głodówek, picie wody i to w małej ilości i NICZEGO WIĘCEJ, tak jak kiedyś. Efekt jo-jo? Pfff, co mnie to obchodzi, choć na chwilę byłabym zadowolona. 
Możecie w to wierzyć lub nie, ale nienawidzę siebie, nie-na-wi-dzę. Nie moge znieść swojej wagi, swojego wyglądu, swojego lenistwa i braku zdecydowania, tego jaka jestem nieogarnięta, niezorganizowana, irytuje mnie moja osobowość, brak efektów, moja beznadziejność, WSZYSTKO MNIE IRYTUJE, a dziś jest jakaś kumulacja tego, i nie zmienia tego nawet to, że udało mi się zaparzyć pyszną zieloną herbatę liściastą tak, jak to powinno się robić. 
Jak można być takim zyciowym nieudacznikiem jak ja? Nie mam w sobie nic, siedzę sama cały czas, jak próbuję z kimś się zaprzyjaźnić to ten ktoś sika na mnie ciepłym moczem, i potem usiłuje mi wmówić, że to deszcz, nawet głupiej przemiany materii od natury nie mogłam dostać. 
Jestem wściekła i samotna, czuję to obrzydzenie do siebie... to nie jest mój dzień. Mogę przestać jeść i zdechnąć w cholernej samotności, tylko po prostu szybciej? Ja pierdole.

Nawet podziwianie Twojej super zgrabnej dupki mi dziś nie pomaga, Joseph ;_; No może trochę... troche bardziej... ma ktoś prezerwatywy??
Gruba, niska, brzydka i zboczona. Ja pierdole :O

EDIT: Napisałam to, nie uroniłam ani jednej łzy, a teraz siedzę i sie chichram, żartując sama do siebie i nie mogąc nadziwić się "skąd ja biore te teksty?". Przed chwilą bym ścianę wydrążyła, a teraz tak o - się śmieje jak głupia jakaś xd Dobra, serio? Ta "zielona herbata" to może jest zioło, co? Coś ze mną jest na rzeczy... 8D

7 komentarzy:

  1. Widzę,że już nie trzeba Cię pocieszać. ;) Nawet nie wiesz jak się cieszę, że znów masz dobry humor.
    Wróciła nasz radosna Lipsy. ;*
    Bardzo dobrze ,że nie zaprzątasz sobie tak tym wszystkim głowy. Wszystko będzie ok-ułoży się. Nie ma innej opcji. ;)
    Poza tym masz Josepha. ^^ Przez Ciebie powoli się uzależniam od jego pięknej mordki. Tak łatwo bym go z piwnicy nie wypuściła. xD
    Trzymaj się! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę sama siebie pocieszyłaś w tym poście xd. Patrz na Josepha i ci miną te złe dni ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Możecie w to wierzyć lub nie, ale nienawidzę siebie, nie-na-wi-dzę. Nie moge znieść swojej wagi, swojego wyglądu, swojego lenistwa i braku zdecydowania, tego jaka jestem nieogarnięta, niezorganizowana, irytuje mnie moja osobowość, brak efektów, moja beznadziejność, WSZYSTKO MNIE IRYTUJE, a dziś jest jakaś kumulacja tego, i nie zmienia tego nawet to" czuje się identycznie. masakra. trzeba się ogarnąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma użalania się nad sobą! Nie ma narzekania!
    Nie za bardzo wiem jaki wpływ na wagę mają twoje choroby, ale nie możesz się przecież załamać. Chcesz zobaczyć na wadze u pani endokrynolog tą przeklętą liczbę zaznaczoną na czerwono na górze twego bloga? Na pewno nie! Kluczem jest twoje pozytywne nastawienie i siła, którą, dam se rękę uciąć, masz! :)
    Głowa do góry, spinaj poślady, nie ma innej rady. :)

    http://you-have-to-be-strong.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytalam to i zastanawiam się skąd to znam.
    A tak, to ja. Mam czasem wrażenie jakbym miała rozdwojenie jaźni.
    Rozumiem Cię choć nie umiem tego wyrazić.
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dasz radę, najważniejsze to przetrwać te najgorsze dni! Kiedyś spojrzysz wstecz i pomyślisz 'ale kurwa byłam silna' ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana jak dobrze przeczytac ten edit :) uff

    OdpowiedzUsuń