czwartek, 15 listopada 2012

Co należy zrobić po upadku? To, co robią dzieci: podnieść się.

Może jak to tu napiszę i dorzucę sobie potem kilka motywacji to mi to jakoś pomoże...

Zawalam. Już 3 dni. Jem po 18, czyli nadprogramowo. Zmiesza mnie tu ktoś z błotem to może będzie to dodatkową motywacją do działania :D Ale dziś postanowiłam sobie, że cokolwiek by się nie stało, NIE ZJEM. Bo waga mi stoi i bardzo mi sie to nie podoba ;/

A tak w ogóle, nasze służby zdrowia są beznadziejne. W moim mieście byłam dziś na badanie krwi, gdzie czekałam na to pół godziny. Okazało się, że na moim skierowaniu nie ma... numeru NIPu. I mi pielęgniarka "nie mogła" pobrać krwi, chyba że za opłatą, a za te moje badania to bym zapłaciła z 200 zł. No to musiałam jechać mamą do miasta oddalonego od mojego o prawie 20 km! Żeby mi tam krew pobrali, bo tam mi wydawali tą receptę :/ No ludzie, i jeszcze jak dotarłyśmy tam o godzinie 7 rano, to zaczynali dopiero od 8. A ludzi to tyle, że o matko...

Ech, koniec żalenia się. Zawaliłam, przyznałam się - mam czyste sumienie. A teraz pora zrobić to, co dzieci robią po upadku. Podnieść się :)

Edit1: Melduję się na posterunek :) Na obiad zjadłam mrożone warzywa z patelni (nie dodaję do nich tłuszczu, de facto wrzucam je na patelnię i smażą się na tym co się z nich wytopi) i dwa suche wafle ryżowe. Popiłam to kawą z mlekiem, którą wypilam również na śniadanie. 

Ćwiczenia (jak na razie):
90 brzuszków (dwie serie po 45 powtórzeń)
2 x ćwiczenia na nogi (znam je już na pamięć i nie używam filmiku, więc nie wklejam linku. Jest we wcześniejszych notkach ;)

Drugi meldunek po kolacji. Może to mi ułatwi trzymanie się w ryzach.

Edit2: Jem właśnie kolację :) Kisiel cytrynowy.
Ćwiczenia:
15 minut jogi (zniknęły mi po tym zakwasy po przysiadach, przez które myślałam, że ów przysiadów dzis nie zrobię :D)
90 przysiadów, ale teraz gwóźdź programu - zrobiłam je niemal pod rząd! Normalnie robię 3 serie dziennie po 30, a dziś po prostu zaczęłam, co 30 kilka sekund przerwy i dalej, do 90. Widać, że te ćwiczenia wzmacniają mięśnie i to pozytywnie. Zaczynam czuć się jak macho, a nie jakaś tam słaba kobietka :D

Zjem moją kolację i znów się porozciągam, bo te przysiady to zrobiłam w chwili, gdy gotowała mi się woda na kisiel. Dlatego za chwilę rozciąganie, a potem rowerek, i na dzisiaj KONIEC.

Trzymajcie kciuki, a ja pozdrawiam i zapodaję zdjęcie mojej inspiracji, bo naprawdę na mnie działa :)

Ps. Jadłam ten kisiel tak wolno, że aż mi od niego niedobrze, mimo że bardzo smaczny. Może dzięki temu nic mnie nie skusi na wieczór? :D

3 komentarze:

  1. Dobrze, że się podniosłaś:) Wierzę, że Ci się uda.

    OdpowiedzUsuń
  2. hej. ja też miałam kisiel cytrynowy na kolację :D widzę ze ci bardzo dobrze idzie, a z tą przychodznią to wszedzie jest tak a jak - ze jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniadze. eh. slodkich snow

    OdpowiedzUsuń