czwartek, 29 listopada 2012

Oficjalnie! Dzien 1 nowej "cud" diety.

Trzeba to przyznać - żarłam kilka dni, łącznie z wczorajszym. Koniec tego, powrót do diety i to konkretnie. 

Śniadanie:
Mandarynka - 37 kcal
Kawa z mlekiem - 20 kcal

II śniadanie:
2 mandarynki - 62 kcal

Obiad:
Warzywa na patelnię - 174 kcal
Kawa z mlekiem - 20 kcal

Kolacja:
Mandarynka - 37 kcal

350/1000 kcal

Uzupełnię jeszcze ten bilans. 
Ogólnie to... jako ten taki geniusz zła i w ogóle, diabeł wcielony, rano zjadłam normalnie tą mandarynkę, ale do szkoły wzięłam dwie już obrane i gotowe do spożycia. Jadłam je na każdej przerwie i nawet na kilku lekcjach. Te nawet nie 70 kcal zostało odebrane przez mój organizm jako coś takiego, że jem cały czas i nie ma potrzeby uruchamiania trybu awaryjnego. Ale żem go wykiwała, nie? *lol*
Oby nie czuł się oszukany i chudł, pizduś plastuś :D

Edit1:

Helloł dupcie. Mam dziś mandarynkowy dzień :D Została mi już tylko jedna! Ale co tam, mają mało kcal, a ja mam tyyyle niewykorzystanych tych moich kalorii...
Wiecie, po prostu ja już tak mam, że jak mam dietę, wiem o tym i jeszcze liczę kalorie, to mi jest trudno jeść dużo. Dlaczego to nie wiem, po prostu... nie czuję takiej potrzeby jedzenia. Trudno to wyjaśnić ;)

Ćwiczenia:
100 brzuszków
8 min legs
90 przysiadów
Ćwiczenia ujędrniające obwisłe ramiona

Zrobię jeszcze 30 min rowerku dziś i koniec ;) Potem się umyć i pora zasiąść do tego, czego nie cierpię - niemiecki, bejbe :P Nie wiem jak mam sie tego nauczyć, kiedy nie rozumiem co widzę :D

Edit2:
Zjadłam jeszcze jedną mandarynkę - 34 kcal

Total: 384/1000 kcal

7 komentarzy:

  1. Piękny bilans ! Zazdroszczę ! Oby tak dalej ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. poza tym ;) dobrze że ten mandarynkowy dzień, skoro to lubisz jedz je :)może z czasem bedziesz więcej jadła i wrescie uda ci się ponad 500 ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, jak ja bym chciała móc jeść tyle co Ty i nie czuć się głodna. Jak dla mnie bilanse masz świetne i aż się dziwię, że dajesz radę. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. miało być 1000! oj Ty ;) ale i tak zazdroszczę :x

    OdpowiedzUsuń
  5. też czasem jak odwiedzam blogi dziewczyn "170/55" to się zastanawiam, po co? dlaczego? przecież jest bardzo OK! Z drugiej strony, jakby się tak zastanowić, problem odchudzania i postrzegania swojego ciała leży w naszej psychice niezależnie od tego, czy faktycznie jest problem nadwagi. dlatego staram się bardzo nie porównywać innych i stawiać tego za wyznacznik gdyż bywa to demotywujące bo przecież, skoro 170/55 to obrzydliwy tłuścioch i grubas to ja ze swoim 177/82 powinnam zawiesić sznur na szyję... trzeba patrzeć na to jak na motywację i starać się dożyć do podobnych wymiarów :)

    Twój dzisiejszy bilans jest bardzo ładny, a takie "oszukiwanie" organizmu drobnymi przegryzkami to świetny sposób na podtrzymanie metabolizmu i zdrowe odchudzanie. dzięki temu spada prawdopodobieństwo rzucenia się na lodówkę jak tylko wygłodniałe po całym dniu przekroczymy próg swojego domu :) praktykuj to - ja pójdę za Twoim przykładem bo to na prawdę godne naśladowania.

    dziś wracając samochodem do domu tata kupił sobie dwa pawełki z advocatem (jeden teoretycznie dla mnie). całą drogę myślałam, że zaraz się rzucę i zjem całego jak tylko mi jeszcze raz zaproponuje, że może jednak chcę. pomogła mi gumka recepturka. strzeliłam sobie tak w nadgarstek, że od razu zapomniałam o ogromnej chęci na słodkości. polecam jako sprawdzony środek. mam nadzieję, że nie będziesz potrzebować ale... strzeżonego... ;) pozdrawiam gorąąąąco

    OdpowiedzUsuń