środa, 8 maja 2013

8/31

Wchodzę rano na wagę. Po wczorajszym "obżarstwie" spodziewałam się na powrót 69.9... 70... albo i więcej. A jej pomiar wykazał iż...

68.7 kg, madafaka! 
No to ja w wielkim zdziwieniu...

"Ahahaha ha-ha... nie wiem co się dzieje, nie obchodzi mnie to!" Tak oto rzekłam śpiewnym słowem, budując napięcie w łazience jak nigdy przedtem.
KONIEC

Bilans później, grubasy ;d

11 komentarzy:

  1. ha ha ha wariatka ! :) Twoje madafaka mnie rozwaliło :D widzisz jak kg lecąąąą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ciesze sie wraz z Toba :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. A widzisz grubasku! :D
    Jestem dumna :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam za Ciebie kciuki i gratuluję :D
    Moja waga stoi w miejscu :c
    Pozdrawiam
    Motylekrpoana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. hahah, gratuluję ;) obecnie mam tą samą wagę co ty ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Oo. Ale fajnie ;D rozwalasz mnie tym sposobem pisania xd haah

    OdpowiedzUsuń
  7. O ty, chudzino jedna ty! Przechytrzyłaś samego diabła w wagowej osobie. Pełna podziwu kłaniam się nisko. Nie wiem jak to robisz, ale rządzisz :P.
    Masz teraz mega motywacje, więc keep going! :)

    http://you-have-to-be-strong.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. no to zazdroszczę że mimo napadu schudłaś
    bo ja jem mało i waga stoi w miejscu
    nie wiem od czego

    http://thinchudosc.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zjadłam trochę więcej niż zwykle, ale żeby od razu napad? ;d

      Usuń
  9. Uuuu gratuluje, jeszcze trochę i III będzie zaliczony :)

    OdpowiedzUsuń