Wchodzę rano na wagę. Po wczorajszym "obżarstwie" spodziewałam się na powrót 69.9... 70... albo i więcej. A jej pomiar wykazał iż...
68.7 kg, madafaka!
No to ja w wielkim zdziwieniu...
"Ahahaha ha-ha... nie wiem co się dzieje, nie obchodzi mnie to!" Tak oto rzekłam śpiewnym słowem, budując napięcie w łazience jak nigdy przedtem.
KONIEC
Bilans później, grubasy ;d
ha ha ha wariatka ! :) Twoje madafaka mnie rozwaliło :D widzisz jak kg lecąąąą :)
OdpowiedzUsuńciesze sie wraz z Toba :)))
OdpowiedzUsuńA widzisz grubasku! :D
OdpowiedzUsuńJestem dumna :D
Trzymam za Ciebie kciuki i gratuluję :D
OdpowiedzUsuńMoja waga stoi w miejscu :c
Pozdrawiam
Motylekrpoana.blogspot.com
hahah, gratuluję ;) obecnie mam tą samą wagę co ty ;D
OdpowiedzUsuńOo. Ale fajnie ;D rozwalasz mnie tym sposobem pisania xd haah
OdpowiedzUsuńO ty, chudzino jedna ty! Przechytrzyłaś samego diabła w wagowej osobie. Pełna podziwu kłaniam się nisko. Nie wiem jak to robisz, ale rządzisz :P.
OdpowiedzUsuńMasz teraz mega motywacje, więc keep going! :)
http://you-have-to-be-strong.blogspot.com/
no to zazdroszczę że mimo napadu schudłaś
OdpowiedzUsuńbo ja jem mało i waga stoi w miejscu
nie wiem od czego
http://thinchudosc.blox.pl/html
Zjadłam trochę więcej niż zwykle, ale żeby od razu napad? ;d
UsuńUuuu gratuluje, jeszcze trochę i III będzie zaliczony :)
OdpowiedzUsuńIII cel miało być :D
Usuń